sobota, 5 kwietnia 2014

Sesja V

Dzień 14 - Cytadela Róży Wiatrów

Po nocnym obozowaniu pod schodami, które pozwoliło na opatrzenie poważniejszych ran, drużyna z samego rana ruszyła raźno do Cytadeli. Pokonawszy schody i otworzywszy masywne drzwi, ich oczom ukazał się zarośnięty dziedziniec. Tam gdzie kiedyś był ogród, rosły chaszcze i krzaki. Z dziedzińca były trzy wyjścia. W lewo schody w dół prowadziły w mrok. Widać tam było ślady w kurzu, ale zrzucony kamień nie wywołał żadnej reakcji z dołu. Wejście do wieży okazało się być pilnowane przez fioletową bestię z mackami. Drużyna dzielnie manipulowała drzwiami, w przeciwnika pomknęły strzały a dzieła zniszczenia dopełnił tygrys i niedźwiedź.

Na samym szczycie wieży drużyna odnalazła aparaturę wcześniej odnalezioną przez Marathira. Po chwili spędzonej na analizie i majsterkowaniu, Arylin zdołała ją uruchomić - okazało się, że maszyneria jest latarnią morską napędzaną energią magiczną. Olbrzymi kryształ rzucający światło, został zabrany i ukryty w gąszczu chaszczy na dziedzińcu.

Ostatnie wyjście z dziedzińca prowadziło do starej psiarni. W pomieszczeniu były klatki, a na ziemi leżały ciała psów i człowieka. Na nieszczęście drużyny, całe to towarzystwo zaczęło się podnosić i ruszyło do walki ze śmiertelną determinacją.

Rozgorzała walka. Marathir w postaci tygrysa zaszarżował prosto na martwego człowieka, został jednak powstrzymany w pół skoku ciosem w łeb. Razem z ranami odniesionymi w starciu z fioletową bestią, było to dość, by bohater padł bez zmysłów na ziemię. W tym czasie pirat mierzył się z jednym kundlem. Niefortunne potknięcie przeniosło walkę do parteru, na szczęście ostrze szabli wygrało z kłami potwora. Mab widząc niepowodzenie towarzysza po fachu, wdała się w pojedynek na ciosy z człowiekiem. Swym drągiem uderzała z taką siłą, aż usunęła zbędny ciężar z barków przeciwnika. Kaja celnymi strzałami wspierała walaczących, Arylin dopadła do Marathira, by poczęstować go eliksirem Ochrony przed Złem, było niestety już za późno. Mab w postaci niedźwiedzia rozprawiła się z ostatnim psem. Utrata towarzysza sparaliżowała drużynę. W akcie desperacji, Kaja przypomniała Mab o rytuale, który miał szansę przywrócić Marathira do życia. Mab przygotowała rytuał zgodnie ze swoją wiedzą. Zbierała siłę by sięgnąć do najpotężniejszych duchów przez dzień, noc i dzień. Modliła się gorliwie przez ten czas razem z towarzyszami. W ostanią noc, jej błagania zostały wysłuchane i Cytadelę nawiedziła potężna moc. Niestety duch nie był w dobrym humorze - nie dość, że nie wskrzesił Marathira, to odebrał druidzkie moce Mab.

Dzień 16 - Artefakt z Cytadeli

Z mocno podupadłym morale, drużyna ruszyła ku ostatniemu wyjściu z dziedzińca: schodami w dół, magia Arylin rozpraszała ciemność. Po kilku zakrętach, z szerokiego korytarza zaczęły odchodzić boczne nawy, w których były małe biblioteczki. W jednej z nich była uwięziona wygłodzona Hermenegilda z jednym podkomendnym. Oboje całkowicie wynędzniali, wzbudzili taką litość, że drużyna postanowiła puścić ich wolno. Tknięty jednak impulsem, pirat zawrócił, by rozbroić odchodzących. Właśnie ten moment wybrał Hobart na ucieczkę. Ruszył przed siebie, za nim pognał pirat i Arylin, jednak ta ostatnia zawróciła gdy tylko usłyszała niepokojące odgłosy z zewnątrz Cytadeli.

Wróciła do Kaji i Mab, by zgłębić tajemnice Cytadeli. Po długiej podróży w dół schodów odkryły olbrzymią jaskinię na końcu której było ogromne zamknięte świecące wrota. Wtem ze schodów którymi zeszły, usłyszały odgłos licznych kroków. Nie było innego wyjścia z komnaty. Magia Arylin tym razem jej nie zawiodła. Trzy dziewczyny skrył czar niewidzialności. Z ukrycia widziały, jak jaskinia wypełnia się ośmiornicami. Dwie z nich siedziały na głowach nieprzytomnych (acz idących) Hobarta i Williama.

Kapłan ośmiornic rozpoczął swój rytuał. Wrota otwarły się, a ośmiornice zaczęły wchodzić w pofalowaną srebrzystą powierzchnię, porzucając jeńców, którzy upadli na ziemię. Gdy kapłan został sam, rzucił jeszcze jedno zaklęcie, po którym wrota zaczęły się zamykać, po czym sam przeszedł na drugą stronę. Arylin nie mogła się już doczekać. Przeszła taki kawał drogi i oto upragniony artefakt jest na wyciągnięcie ręki! Puściła się biegiem i wskoczyła w srebrną pofalowaną taflę. Mab i Kaja spojrzały na siebie, po czym złapały nieprzytomnych i przeszły przez portal. Wrota zatrzasnęły się.

Brak komentarzy: